Zwierzyniec to jedno z ulubionych miejsc spacerowych krakowian. Tam gdzie ulica św. Bronisławy zaczyna wspinać się w stronę Kopca Kościuszki, stoi romański kościół najśw. Salwatora. Zaś poniżej niego, u ujścia rzeczki Rudawy do Wisły, ulokował się klasztor sióstr Norbertanek – Panien Zwierzynieckich. Od ul. Kościuszki oglądamy jego północną ścianę – gdzie nawarstwiła się cała masa stylów i epok. Najstarsze jego fragmenty pamiętają czasy najazdu tatarskiego z 1241 roku.
W miejscu dzisiejszej świątyni stał murowany z cegły, jednonawowy kościół z prostokątnym, zamkniętym najprawdopodobniej prosto prezbiterium. Stanął tu zapewne w miejscu wcześniejszego, kamiennego kościoła – tutejsza okolica była jedną z najważniejszych osad podkrakowskich. Ceglany kościół konwentualny ufundował według Długosza komes Jaksa w 1162 roku.
Z romańskiej świątyni nie zostało wiele. Partie murów zachowały się aż do wysokości pierwotnego gzymsu. Ale podniesienie budowli, dobudowa wieży i XVII-wiecznych przybudówek oraz wbudowanie w zachodnią część nawy oratorium, zatarły zupełnie pierwotny kształt kościoła. Można się domyślać jego piękna po reliktach. Otóż na zewnątrz zachował się fragment fryzu z przecinających się arkadek. Pozwala on wyobrazić sobie pierwotną wysokość ścian. Pod nim partie ceglane, poprzebijane późniejszymi oknami i częściowo zakryte.
Prawdziwa niespodzianka czeka jednak w północnej kruchcie, przez którą wchodzi się do środka. Zachował się tu romański kamienny portal, którego ponad połowa wysokości znajduje się poniżej poziomu posadzki. Jego ościeża pozbawione są jednej pary kolumn i dwóch archiwolt. Jak donosi prof. Świechowski, pod podłogą kruchty zachowały się dolne partie kolumienek z bazami. Portal jest zapewne nieco nowszy od ceglanego kościoła. Powstał zapewne około 1250 roku (ma wczesnogotyckie głowice).
Drugi portal – prosty, wykończony ciosami piaskowca i obramowany cegłą – znajduje się w relikcie ściany od strony południowej, gdzie dziś jednak znajdują się krużganki klasztoru, objęte klauzurą. Nam wejść się nie udało, udało się za to Karolowi, który podzielił się z nami swoimi zdjęciami (zobacz w galerii poniżej). Dzięki!
W 1241 roku cały Zwierzyniec, wraz z klasztorem spalili Tatarzy. Z najazdem i złupieniem klasztoru wiążą się legendy. Otóż mniszki uciekające pod przywództwem swej ksieni, bł. Bronisławy, miały się schronić w pobliskiej kotlinie, wśród wapiennych skał u podnóża wzgórza Sowiniec (część Lasku Wolskiego). Ukryły się w małej kapliczce i tu osaczyli je najeźdźcy. Wówczas uklękły do modlitwy i… wraz z kapliczką zapadły się pod ziemię, unikając – jak to eufemistycznie ujmują kronikarze – pohańbienia. Miejsce to po dzień dzisiejszy nazywa się Panieńskimi Skałami. Ponoć człowiek bez grzechu, gdy przytknie oko do skalnej szczeliny, może zobaczyć uśpione mniszki.
Cóż, nam się nie udało. Za to zupełnie nieoczekiwanie obejrzeliśmy portal. Wiedzieliśmy, że tu jest, ale spodziewaliśmy się go od strony krużganków, gdy tymczasem czekał u wejścia, jak na dłoni.
Na Zwierzyniec warto wracać. Na przykład w Noc Świętojańską, gdy zrzucony przez Tatarów w nurt Wisły klasztorny dzwon, wynurza się raz do roku, z bardzo historycznym wydźwiękiem…
Foto Autorstwa Ludvig14 – Praca własna, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=32337134