Zanim trafiliśmy do wioski Ilija, zgubiliśmy się kilka razy. Jeżdżąc w kółko w tę i z powrotem po drodze nr 525 z Bańskiej Szczawnicy (dobra rada – przed stacją benzynową skręcić w wieś Sitnianska) i szukając zjazdu na kręte, górskie dróżki, omal nie zrezygnowaliśmy z szukania kościółka pod wezwaniem św. Idziego. I to byłby dopiero błąd!
Kręta dróżka nienajlepszej jakości, ale za to jakże urokliwa, prowadzi nas ku podnóżu wzgórza cmentarnego, na szczycie którego odnajdujemy maleńki, romański kościółek. Kościółek z zewnątrz nie prezentuje się okazale – przebite w baroku okna, w wydłubanym barbarzyńsko tynku wołają o pomstę do nieba kable schodzące się do skrzynki wmurowanej beztrosko na samym środku apsydy. Całość bielona, ale wapno odchodzi płatami. Ze wzgórza roztacza się piękny widok na okoliczne pagórki, jest bardzo cicho i bardzo spokojnie.
Kościołem opiekuje się pani Jozefina Pecnikowa (numer domu 9) i u niej należy pytać o klucze. Warto, bo to co najciekawsze w Ilija, to wnętrze.
Pochodzenie kościółka historycy datują na 1254 rok i wiążą z zakonem benedyktynów, archeolodzy odkryli tutaj ponadto fundamenty jeszcze jednej budowli – może klasztoru? W trakcie swojej historii kościółek był przebudowywany, między innymi w dobie baroku, kiedy to dobudowano do kościółka wieżę i zakrystię, przebito okna.
Wieża kryje najcenniejszy skarb kościółka w llija – bogato zdobiony, uskokowy portal z misterną kamieniarką. Portal zdobią trzy pary kolumn odsuniętych od siebie prostokątnymi filarkami. Całość spina masywna archiwolta, na której wałkach podziwiać można pozostałości dekoracji malarskiej. Zwraca uwagę misternie pleciony wałek środkowy – drugi od wewnątrz. Nie zachowały się wszystkie kolumny portalu, ale z tego, co pozostało można wysnuć wniosek, że odcinały się czerwonym kolorem kamienia od piaskowcowych filarków. Archiwoltę wypełnia gładki tympanon o trójlistnym wykroju. Uwagę zwraca kamieniarka kapiteli – po prawej stronie kolumienki mają kształt liściastych kielichów, z guzełkami przypominającymi muszelki. Lewa strona jest bardziej frapująca – tutaj odnajdujemy motywy zwierzęce w postaci dziwnych – dwuciałych a jednogłowych stworzeń (walczących gryfów, smoków?) – maszkaronów. Czyżby północna strona portalu oddawała znaną romańską dychotomię stron świata – dobrego, jasnego południa i mrocznej, tajemniczej północy, domeny demonów, potworów i diabłów? Bazy kolumienek są tak zniszczone, że nie sposób odgadnąć ich pierwotnego kształtu. Całość – tak misterna i bogata, że aż zadziwiająca w tak malutkim, zagubionym wśród wzgórz kościółku – robi piorunujące wrażenie.
Ale to nie koniec atrakcji, jakie ma dla nas Ilija. Oto bowiem wnętrze. Kształt wnętrza (nie licząc poprzebijanych okien i wystroju będącego rajdem przez wszystkie epoki) zachował się doskonale – mała nawa, ściana tęczowa, apsyda. Na ścianie północnej, wypreparowany spod tynku – fragment fresku przedstawiającego ledwo widoczną twarz – Chrystusa? Fresk ujęty jest z góry i dołu namalowanym, czarno-zielonym “fryzem ząbkowym” u dołu – geometrycznym w góry.
Ale to wciąż nie koniec – łuk tęczowy zdobią bowiem ujęte w okrągłe medaliony przedstawienia świętych. Puste miejsca między czerwono obwiedzionymi medalionami wypełniają motywy roślinne – zielone liście. Fresk jest znakomicie zachowany i bardzo ładnie wyeksponowany.
Kościółek w Ilija, tak malutki, z pozoru niepozorny, to więc nie lada cacko dla miłośników architektury romańskiej. I nie tylko, bo ze względu na jego niepodważalną wartość, został wpisany na listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO. Dla zwiedzających romańską Słowację – przystanek obowiązkowy.
Foto Autorstwa Martin Kubala – Ilija, CC0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=12452014