Dość trudno tu trafić – trzeba w Jelšavie odnaleźć drogę nr 526 i krętą trasą przez wyżyny Gemeru kierować się na Hnuštę. Rákoš znajdziemy po ok. 30 km – zaraz po wjeździe do miejscowości trzeba odbić po prawej stronie na kierującą się w górę niepozorną dróżkę – zanim na to wpadliśmy, objechaliśmy Rákoš dwa razy. A wszystko w strugach ulewnego deszczu.
Kiedy się z tym już uporamy, trafimy na wzgórzu na niepozorny późnoromański kościółek z 2 połowy XIII wieku. Jest dziś w opłakanym stanie, acz trwają przy nim jakieś prace konserwatorskie. Jest to jednonawowy kościółek bez wieży, z prezbiterium zamkniętym apsydą. Na ścianach nawy znajdują się podłużne, lekko rozglifione i półkoliście zamknięte okna (jedno ewidentnie rekonstruowane, widać obok niego ślady po dużym, przebitym później). Takie samo okno znajduje się też na ścianie apsydy. Do wnętrza prowadzi od południa niewielki, ostrołukowy portali bez ozdób. Brzydkie ślady na ścianach wokół niego każą nam się zastanowić, czy nie było tam ongiś kruchty.
Zbudowany z ciosu kościół pokryty jest zniszczonym tynkiem, na południowej ścianie zachowały się resztki czerwonego fresku przedstawiającego Chrystusa (?). Więcej fresków – jak twierdzi przewodnik Pascala, znajduje się wewnątrz – tego jednak nie dane nam było sprawdzić osobiście. Wieś wydawała się wymarła a rzęsisty deszcz nie zachęcał do poszukiwań kościelnego.
Trochę smutno nam było, gdy wyjeżdżaliśmy z Rákošy – to ze względu na opłakany stan kościółka znajdującego się zupełnie z dala od tras turystycznych. Mamy nadzieję, że nie rozsypie się całkiem.